Forum www.unmei.fora.pl Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
ONI cz. 4

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.unmei.fora.pl Strona Główna -> Opowiadania/historie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kyoko
Administrator



Dołączył: 11 Paź 2009
Posty: 651
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: ♀

PostWysłany: Sob 18:50, 26 Gru 2009    Temat postu: ONI cz. 4

- Gabriel co ci się stało do cholery jasnej? – Justyn rzucił się w jego kierunku ale Gabriel upadł na ziemię. Jego ubranie nasiąkło już krwią, która skleiła jego ciemne włosy. Z kącików jego ust sączyła się ciemno czerwona ciecz – Gabriel słyszysz mnie? Co się stało! – On spojrzał na niego ciemnymi oczami.
- Musicie stąd uciekać… Musicie stąd się wynosić. Oni już tutaj idą – Kaszlnął a po twarzy popłynęło mu więcej krwi – To jest złe miejsce, miejsce, które pragnie zemsty… uciekajcie… - Wyjąkał przez zaciśnięte mocno zęby.
- Gabriel?! – Justyn szarpnął go za ramię – Gabriel, kumplu mój błagam Cię odezwij się – Rozpłakał się.
- Justyn, on nie żyje – Kris przełknął głośno ślinę.
- Zabije to coś co go dorwało, przyrzekam, że zabiję – Zaczął krzyczeć.
- Uspokój się idioto! On nas ostrzegł i tylko po to tu> wrócił! – Saimon spojrzał w kierunku schodów prowadzących w górę. Przez jakiś czas myślał, że to tylko zły sen, z którego zaraz się obudzi a tym czasem umierali tutaj jego ludzie. Zginął również jego syn. Nie mógł dopuścić do tego aby reszta również tak skończyła jak Gabriel.
- Koniec tego – Powiedział – Stąd musi być jakieś wyjście – Rozejrzał się po pomieszczeniu. Obserwował wszystko w koło. Sufit, ziemię i ściany aż w końcu znalazł – Przecież tutaj musi dochodzić jakieś powietrze.
- Szyb wentylacyjny – Maikel spojrzał na ścianę i z zadowoleniem uśmiechnął się – uciekniemy przez szyby wentylacyjne. W szpitalach są one większe więc bez trudu możemy się zmieścić. A każdy szyb wentylacyjny my wyjście na zewnątrz.
- No to do roboty – Ponaglił ich Saimon a sam stanął przy schodach i nadsłuchiwał. Justyn przysunął puste łóżko a Kris położył na nie kolejne.
- Cicho – Uciszył ich Saimon.
Nasłuchiwał. Reszta patrzyła ze strachem w oczach w jego kierunku. Usłyszał coś. Ewidentnie coś usłyszał. Jakby jakieś szuranie, które jest coraz bliżej. Owe szuranie powtórzyło się. Teraz usłyszeli je wszyscy. Coś jakby zgrzyt żelaza po marmurowych kafelkach dobiegający z około 30 metrów. Zgrzyt powtórzył się jeszcze kilka razy i stawał się coraz głośniejszy
– Nie patrzeć się! Wyciągajcie klapę i jazda do środka!
- A co z tobą Saimon? – Kris spojrzał na niego.
- Zatrzymam to cokolwiek to jest i za chwile dołączę do was – Kris jednak zeskoczył i podszedł do niego.
- Nie zostawię cię tutaj samego – Odbezpieczył broń i stanął po drugiej stronie drzwi. Maikel i Justyn tymczasem zesunęli za sobą klapę i na czworakach szli przez szyb wentylacyjny. Tymczasem odgłosy szurania stawały się coraz to głośniejsze. Kris zastanawiał się przez chwilę dlaczego nie uciekł, bał się jak nigdy przedtem. Nie wiedział co go czeka za chwile…
* * *
- To ostatni transport? – Lekarz sprawdził ponownie kartotekę i zamknął metalowe drzwi – Ilu ich jest?
- Tylu ilu miało być, czyli 20.
- Dobrze a upewniliście się czy z ich ciał odpompowaną całą krew? Inaczej eksperyment się nie uda.
- Tak doktorze wszystko jest sprawdzone. Tylko, że trzeba było wymieniać żyły ponieważ te pozbawione krwi zaczęły niszczyć tkanki wewnętrzne – Doktor na którego plakietce widniało nazwisko Cober spojrzał na pielęgniarkę i uśmiechnął się.
- W takim razie wszystko gotowe. Możemy zaczynać – Kilka kobiet, reszta mężczyzn i dwoje dzieci, rozłożono pod ścianami. Ich ciała zaczęły się już rozkładać i w powietrzu unosił się ten nieprzyjemny zapach. Ale to nie przeszkodziło Coberowi w eksperymencie, na którego początek czekał całe życie. Chciał utrzymać ciało ludzkie w idealnym stanie po śmierci. Zwykłe balsamowanie nie pomogło by ponieważ ciało i tak po pewnym czasie zaczynało się rozkładać. Dlatego Cober miał lepszy pomysł. Polegał on na wymianie wszystkich żył w ciele ludzkim na takie, które mogą przetrwać wieki i spowodować aby płynęła przez nie krew pomieszana z siarczanem żelaza. W ten sposób ciało nie rozkładało się i mogło przetrwać nienaruszone całe wieki.
* * *
Przez korytarz powoli szła mała dziewczynka. W rękach ściskała misia. Była boso i czuła jak kawałki szkła wbijały jej się w stopy. Miała dość uciekania, wiedziała, że jest tutaj sama i widział swoją matkę podłączoną na dole do jakichś urządzeń. Krzyczała do niej, że ma się obudzić. Matka wyglądała tak jak kiedyś, nadal była piękna i miała płomienno-rude włosy. Tylko, że nie oddychała. „Ale ona przecież śpi”! Krzyczała dziewczynka. Wtedy jedna z pielęgniarek oderwała ją od matki i zaciągnęła do pokoju. Tam ją zamknięto. Wiedziała, że dzieje się cos bardzo złego, ale to co najgorsze dopiero ma się wydarzyć. Kilka dni później obudziły ją wrzaski dobiegające z korytarza. Chciała otworzyć drzwi i zobaczyć co to było ale drzwi były zamknięte. Wyjrzała przez okno. Postrzegła jedynie uciekających ludzi w białych ubraniach, lekarze, pielęgniarki i cały inny personel szpitala. Tylko przed czym tak uciekali? Wtedy to zobaczyła. 4 osoby, które podążały za nimi. Ich wzrok utkwiony był w podłogę, martwy wzrok. Dziewczynka kucnęła pod ścianą, modliła się żeby te zmory jej nie dopadły. Ale najbardziej chciała się obudzić. Uszczypnęła się w rękę, poczuła ból ale nie obudziła się.
* * *
Szuranie zatrzymało się na szczycie schodów. Saimon cicho przeliczył do trzech i wtedy obaj wyskoczyli zza rogu i nacisnęli spusty karabinów. Głośna seria rozeszła się echem po korytarzu.
- Stój – Krzyknął Saimon i ostrożnie wszedł na szczyt schodów – Tam nikogo nie ma – Rozejrzał się wzdłuż korytarzy żaby się upewnić.
- Saimon schyl się! – Saimon upadł na ziemię a wtedy Kris strzelił jakiemuś mężczyźnie z uniesioną siekierą prosto w głowę.
- Jestem twoim dłużnikiem – Uśmiechnął się ale w tym samym momencie poczuł potwory ból w nodze. Odwrócił się i zobaczył jak mężczyzna wbija swoje zęby w jego stopę. Saimon odepchnął go od siebie i zbiegł na dół. Wtedy usłyszeli głosy i sapanie, które bardzo szybko zbliżało się w ich kierunku. Odwrócili się w kierunku kostnicy. Z łóżek zaczęły stawać ludzi i chwiejąc się na nogach podchodzić po woli do nich.
- Biegnijmy do góry! – Jednak gdy chcieli uciekać schodami w kierunku korytarzy, przejście odgrodziły im trzy postacie, które wyciągały w ich kierunku swoje brudne i zakrwawione dłonie.

...ciąg dalszy nastąpi...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.unmei.fora.pl Strona Główna -> Opowiadania/historie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1